sobota, 6 października 2012

szycie szycie - moje życie - II zlot

Tak wielkich zaległości blogowych jeszcze nie miałam. Blogowanie znów powraca w moje łaski. Ale wierzcie mi, że ostatnio moje życie płynie w tempie ekspresowym. Doba ma zdecydowanie za mało godzin...gdyby tak dołożyć jeszcze 4h to byłoby akurat. Wstaję rano - myślę o szyciu, robię obiad - myślę o dalszym szyciu, jem kolację - myślę ile mi jeszcze na dzisiaj do szycia zostało. Czy to już uzależnienie? Szycia mam sporo, czasu mało a i tak mi się to podoba. Czuję, że się spełniam...czuję, że się rozwijam i czuję, że to dobra dla mnie droga. Gdyby ktoś powiedział mi 2 lata temu, że tak zarobię na chleb to postukałabym go w głowę. Ale jednak dzięki szyciu na chleb i masło jeszcze mnie stać i moje dzieci głodne nie chodzą. Choć młodsza pociecha ostatnio ma większe parcie na jedzonko. I tak jest duża ale żeby z niej gabarytowiec nie został :-)) Starsza znów odwrotnie - je ja kurka i ma francuskie podniebienie. A ja? Ja mogę nie jeść ale szmatki mieć muszę!!! Kiedy przeczytałam post Sussanny zaczęłam się śmiać, bo czytałam wręcz o sobie. Kolekcjonowanie tkanin to chyba nawyk wszystkich szyjących. Kiedy zaczynałam szyć myślałam, ze to ja taki chomik jestem ale ale.... ostatnie spotkanie z pewną koleżanką utwierdziło mnie w przekonaniu że my wszystkie tak mamy.
I za każdym razem powtarzam sobie, że już nie kupię, bo mam. W efekcie magazyn się wciąż powiększa. Ja nie wiem jak to wszystko zapakuję kiedy się przeprowadzę do nowego domku. Nawet nie chcę o tym myśleć. Nie lubię przeprowadzek brrrrrr :-((

Ostatnio dużo się dzieje. Pojechałam odwiedzić rodziców na całe 3 tygodnie. Większość ludzi była po wakacjach a ja je dopiero zaczynałam. Pogoda nam dopisała i miło spędzaliśmy czas. Przy okazji odkryliśmy, że Gabi ma chorobę lokomocyjną - nic fajnego :-( Po powrocie do domu nadrabiałam z zaległym szyciem, przeróbkami i szykowałam się na II zlot forum ekrawiectwo . Gościła nas Strima Atelier w Łodzi (tak jak poprzednim razem) i jej gospodarze:

Małgosia, Lilianna i Andrzej (poniżej)



Zlot trwał kilka dni - tym razem nie tylko szyliśmy ale także decoupage'owaliśmy. Pierwszy raz miałam okazję ozdabiać techniką decoupage. Był nim wieszak. Super sprawa.


Przy okazji dowiedziałam się, że tą techniką można super zdobić tkaniny. I nawet zaopatrzyłam się w potrzebne produkty, ale ale ... czasu mi na razie brakuje na wypróbowanie na spokojnie w domu. Kiedy już do tego dojdzie pochwalę się. Pierwszy dzień zlotu był bardzo ciekawy i minął szybko, ale to był dopiero początek. W sobotę przybyło więcej forumowiczów i czas biegł znacznie szybciej:

- malowaliśmy nasze torby zakupowe


- przerabialiśmy ubrania


a pewna złota kotka szyła swoje autorskie spodnie


Swoja drogą zrobiły furorę. 

A wieczorem.....  integracja :-P  


Niedzielny poranek był ciężki...a dzień przeleciał jeszcze szybciej. Zeszło na szyciu i pogaduchach.





Super się bawiłam, pozytywnie nakręciłam, naładowałam baterie i wróciłam do domu obładowana jak wielbłąd. Gdybyście mnie widzieli z tą wielką walizą...jak ją taszczyłam do domu :-) 
Szkoda, że tak piękne chwile szybko mijają i trzeba na nie czekać kolejne pół roku. Wierze jednak, ze przy moim tempie życia nim się obejrzę a znów będę się pakowała na zlocik.


Na koniec rzec trzeba I LOVE EKRAWIECTWO.NET


 A teraz zakasać rękawy i szyć. Jutro zaproszę Was na prezentację :-))



4 komentarze:

  1. Przepraszam,czy pijesz do naszej wizyty w Teofilowie?????zebys widziała minę szanownego małżonka jak otworzylam bagażnik....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wyobrażam sobie :-P wypuścić Cię tylko na 4 dni.....hehe

      Usuń
  2. no za zmiany trzymam kciuki, niech Wam wiatry sprzyjają i igły sie nie łamią, zlotu zazdroszczę bo to napewno bezcennie spędzony czas :)

    OdpowiedzUsuń